8 stycznia
Opowiedz o nauczycielu, który miał wpływ na twoje życie, dobry lub zły. W jaki sposób zmieniło się twoje życie przez nią/jego?
Wydawało mi się, że nie miałam nauczyciela, który w jakiś sposób wpłynął na moje życie. Ale po dłuższym zastanowieniu przypominam sobie jedną osobę, moją germanistkę z gimnazjum. Za niemieckim nigdy nie przepadałam, a ona zraziła mnie do niego jeszcze bardziej. Każdy bał się jej lekcji, sporo od nas wymagała i często krzyczała, jeśli ją zawodziliśmy. Była taką szkolną "kosą". W dodatku, na początku mojej znajomości z panią D. zwyczajnie się na mnie uwzięła. Przyznam, że sporo w tym było mojej winy, ale i tak zrzucałam wszystko na jej parszywy charakter i nienawidziłam jej całym sercem. Nieco później dowiedziałam się, że jest wielką fanką siatkówki i ogólnie sportów wszelakiej maści. Organizowała szkolne wyjazdy na mecze Skry Bełchatów, gdy odbywały się w łódzkiej Atlas Arenie i zawsze korzystałam z okazji. To jest najlepszy dowód na to, że sport łączy ludzi. Okazało się, że nie jest taka zła, a nawet więcej - była bardzo sympatyczna (wtedy, gdy kończyły się lekcje niemieckiego ;)). Mogę szczerze powiedzieć, że jeśli moje marzenie się spełni i zostanę dziennikarką sportową, to będzie w tym spora jej zasługa. To wszystko dlatego, że kiedy napisałam swój pierwszy artykuł, od tak, dla ćwiczenia, postanowiłam, że miło byłoby poznać czyjąś opinię na jego temat. Pierwszą osobą, która przyszła mi do głowy była właśnie pani D. Była polonistką, dlatego mogła ocenić go pod względem stylistycznym, a do tego tematyka sportowa nie była jej obca. Pełna obaw i strachu, poprosiłam ją o pomoc, po którejś z lekcji niemieckiego. Bardzo ucieszyła się, że zwracam się akurat do niej i obiecała zerknąć w wolnej chwili. Od tamtej pory przynosiłam jej każdy tekst, który udało mi się napisać i za każdym razem słyszałam od niej tak wiele ciepłych słów, pomagała mi znaleźć i wyeliminować błędy. Bardzo zapadło mi w pamięć, gdy po przeczytaniu tego pierwszego artykułu powiedziała mi, że chciałaby, by tak wysoki poziom prezentowali sobą ci "prawdziwi" dziennikarze. Skakałam z radości pod sufit, naprawdę :) To ona powtarzała mi, że muszę iść w tym kierunku, bo jestem do tego stworzona. Pomogła mi obrać cel i dążyć do jego spełnienia. Jestem za to naprawdę ogromnie wdzięczna i nigdy o tym nie zapomnę,
Opowiedz o nauczycielu, który miał wpływ na twoje życie, dobry lub zły. W jaki sposób zmieniło się twoje życie przez nią/jego?
Wydawało mi się, że nie miałam nauczyciela, który w jakiś sposób wpłynął na moje życie. Ale po dłuższym zastanowieniu przypominam sobie jedną osobę, moją germanistkę z gimnazjum. Za niemieckim nigdy nie przepadałam, a ona zraziła mnie do niego jeszcze bardziej. Każdy bał się jej lekcji, sporo od nas wymagała i często krzyczała, jeśli ją zawodziliśmy. Była taką szkolną "kosą". W dodatku, na początku mojej znajomości z panią D. zwyczajnie się na mnie uwzięła. Przyznam, że sporo w tym było mojej winy, ale i tak zrzucałam wszystko na jej parszywy charakter i nienawidziłam jej całym sercem. Nieco później dowiedziałam się, że jest wielką fanką siatkówki i ogólnie sportów wszelakiej maści. Organizowała szkolne wyjazdy na mecze Skry Bełchatów, gdy odbywały się w łódzkiej Atlas Arenie i zawsze korzystałam z okazji. To jest najlepszy dowód na to, że sport łączy ludzi. Okazało się, że nie jest taka zła, a nawet więcej - była bardzo sympatyczna (wtedy, gdy kończyły się lekcje niemieckiego ;)). Mogę szczerze powiedzieć, że jeśli moje marzenie się spełni i zostanę dziennikarką sportową, to będzie w tym spora jej zasługa. To wszystko dlatego, że kiedy napisałam swój pierwszy artykuł, od tak, dla ćwiczenia, postanowiłam, że miło byłoby poznać czyjąś opinię na jego temat. Pierwszą osobą, która przyszła mi do głowy była właśnie pani D. Była polonistką, dlatego mogła ocenić go pod względem stylistycznym, a do tego tematyka sportowa nie była jej obca. Pełna obaw i strachu, poprosiłam ją o pomoc, po którejś z lekcji niemieckiego. Bardzo ucieszyła się, że zwracam się akurat do niej i obiecała zerknąć w wolnej chwili. Od tamtej pory przynosiłam jej każdy tekst, który udało mi się napisać i za każdym razem słyszałam od niej tak wiele ciepłych słów, pomagała mi znaleźć i wyeliminować błędy. Bardzo zapadło mi w pamięć, gdy po przeczytaniu tego pierwszego artykułu powiedziała mi, że chciałaby, by tak wysoki poziom prezentowali sobą ci "prawdziwi" dziennikarze. Skakałam z radości pod sufit, naprawdę :) To ona powtarzała mi, że muszę iść w tym kierunku, bo jestem do tego stworzona. Pomogła mi obrać cel i dążyć do jego spełnienia. Jestem za to naprawdę ogromnie wdzięczna i nigdy o tym nie zapomnę,
Wyzwania dzień ósmy