17 stycznia
Szczerze oceń swoje zachowanie w sytuacji kryzysowej. Czy jesteś zadowolona ze sposobu w jaki zareagowałaś?
Z takimi rzeczami zawsze mam pewien problem, bo chyba jeszcze nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji. Pod tym względem jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem ;) Jeśli mam sobie takową wyobrazić - bardzo wiele zależy od tego jak rozumieć sytuację kryzysową? Czy jako bycie świadkiem wypadku, zgubieniem się w lesie w środku nocy czy może jako zapomnienie tekstu podczas publicznego wystąpienia? Moim zdaniem każde z tych zdarzeń jest kryzysowe i w każdym wypadku zachowałabym się inaczej. Jednak wydaje mi się, że nie dałabym ponieść się emocjom. Bałabym się, może nawet strach sparaliżowałby mnie na kilka chwil, ale racjonalne myślenie nie dałoby się tak po prostu wyłączyć. Przynajmniej starałbym się szukać wyjścia z sytuacji, pomagałabym sobie w jakikolwiek sposób.
Z drugiej strony to są tylko moje domysły, bo materii w tej kwestii nie mam żadnej. Może zaczęłabym płakać i beznadziejność sytuacji nie pozwoliłaby mi na zrobienie czegokolwiek a może niczym MacGyver poradziłabym sobie ze wszystkim, nie pokazując żadnej słabości. W tę drugą wersję śmiem wątpić, ale kto wie. Adrenalina robi z ludźmi różne rzeczy ;)
Szczerze oceń swoje zachowanie w sytuacji kryzysowej. Czy jesteś zadowolona ze sposobu w jaki zareagowałaś?
Z takimi rzeczami zawsze mam pewien problem, bo chyba jeszcze nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji. Pod tym względem jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem ;) Jeśli mam sobie takową wyobrazić - bardzo wiele zależy od tego jak rozumieć sytuację kryzysową? Czy jako bycie świadkiem wypadku, zgubieniem się w lesie w środku nocy czy może jako zapomnienie tekstu podczas publicznego wystąpienia? Moim zdaniem każde z tych zdarzeń jest kryzysowe i w każdym wypadku zachowałabym się inaczej. Jednak wydaje mi się, że nie dałabym ponieść się emocjom. Bałabym się, może nawet strach sparaliżowałby mnie na kilka chwil, ale racjonalne myślenie nie dałoby się tak po prostu wyłączyć. Przynajmniej starałbym się szukać wyjścia z sytuacji, pomagałabym sobie w jakikolwiek sposób.
Z drugiej strony to są tylko moje domysły, bo materii w tej kwestii nie mam żadnej. Może zaczęłabym płakać i beznadziejność sytuacji nie pozwoliłaby mi na zrobienie czegokolwiek a może niczym MacGyver poradziłabym sobie ze wszystkim, nie pokazując żadnej słabości. W tę drugą wersję śmiem wątpić, ale kto wie. Adrenalina robi z ludźmi różne rzeczy ;)
Wyzwania dzień siedemnasty